Temat I. Walczymy o prąd.
Działka ma niby umowę na wodę i prąd. Super. Jednak nie tak dokońca... Na działce stał niegdyś niewielkich rozmiarów domek. Teraz pozostał po nim tylko ślad na starych mapach dostępnych w urzędzie kartografii. Umowy na media pozostały, chociaż licznik energii elektrycznej na ścianie budynku to w rzeczywistości licznikw zdezelowanej skrzynce na prowizorycznym słupie. Jak się dowiedzieliśmy od przejeżdzającego kolarza, linia została zerwana przez kombajn; szczęśliwie kable odpięły się od słupa przydrodze, nie na działce, więc ktoś przerzucił je na posesję, bez narażania na uszczerbek na zdrowiu. PGE Łodź przekazało informację z prośbą o kontakt właścicieli do przejeżdżających kolarzy... Że jak?? Nie prościej zadzwonić na numer kontaktowy dowłaściciela przyłącza? Nie ogarniam do tej pory... Swoją drogą uczynność na wiosce stoi na nieporównywalnym poziomie w stosunku do miasta:)
Najpierw trzeba przepisać umowę na prąd. Wizyta w bok PGE Zgierz; Nowe biuro obsługi, chociaż na jednej ze stron w necie jest adres starej siedziby, gdzie też się udajemy. Oczywiscie karteczka na drzewiach przekierowuje nas na nowy adres; szukamy i jakoś po kilkudziesięciu minutach, korektach gps i zawracaniu na błotnej drodze udaje nam się trafić na miejsce. Kolejka niemiłosierna, godzina do zamknięcia, 2 stanowiska czynne z kilku, super. Jakoś prawie godzinę po zamknięciu biura udaje nam się trafić do"okienka". Przemiła pani informuje nas, że ona tu tylko sprzedaje energię, tj. podpisuje umowy i nie potrafi nam wyjaśnić czemu mamy taryfę G11 na słupie wolnostojącym na pustej działce. W kwestii wyjaśnień odsyła nas do Łodzi na ul. Tuwima do PGE Dystrybujcja Łodź. A więc mamy prąd na G11, super:)
Architekci są innego zdania; Występujemy o warunki przyłącza, gdyż chcemy przyłącze kablowe. Panowie w BOK PGE Dystrybucja,niezmierni fachowcy, też nie widzą problemu w zgłaszanej przez nas sytuacji, mimo, że pokazujemy im umowę na istniejące przyłącze; "a to prowizorka, trzeba standardowo wystąpić o wydanie warunków na przyłacze". Tylko ksero aktualnej mapki od geodety pomniejszone dwukrotnie nie odpowiada panom. Więc przychodzimy za kilka dni z mapką zeskanowaną na xero a3. Panowie przyjmują wniosek... Po ok. 2 tygodniach przychodzi pismo z PGE z informacją, że wniosek jest źle wypełniony, nie ma w nim informacji o istniejącym przyłączu napowietrznym. Wiedziałem, że tak k***a będzie, ale tłukom w BOK nie wytłumaczysz:/ Telefon do pana z działu przyłączeń; po jego sugestii postanawiamy rozwiązać umowę na istniejące fikcyjne przyłącze. W innym wypadku chcąc uzyskać przyłącze podziemne musielibyśmy ponieść całość kosztów zamiast umowy ryczałtowej:( Super, uderzamy do PGE Obrót, tym razem na Plac Niepodległości. Też piękne biuro, okienek chybaz jedenaście, z czego czynnych 5:/ Kolejka nie bardzo wiadomo jak obowiązuje, numerki wyświetlają się po całej sali; tablicy zbiorczej brak. Brawo! Po około godzinie udaje nam się rozwiązać umowę na przyłącze; podobno informacja jest już w systemie i możemy się ubiegać o nowe warunki przyłącza w PGE dystrybucja. Za 2 dni zjawiamy się ponownie na Tuwima. Jednak przyłącze nadal istnieje w bazie, więc papierów złożyć się nie da. Poprzednio jakoś w bazie nic nie znaleźli i kompletny wniosek przyjęli; jak to wszystko działa nie mam pojęcia, i ci w BOK zdaje się też niezbyt się w tym orientują. Państwo w BOK nie potrafią powiedzieć kiedy możemy złożyć nowy wniosek; Nie będziemy tu przyjeżdżać co kilka dni (jak to sugerują w BOK) znadzieją iż to już; postanawiamy przybyć dopiero po zdemontowaniu licznika przez PGE, na które umówiliśmy się za około półtora tygodnia.
Po kilku dnaich zadzwonili z PGE dystrybujcja, że chcieliby zdemontować przyłacze; nasza obecność ponoć nie jest obowiązkowa; rzeczywiście przyjechali sobie i kabel napowietrzny zabrali. Za około tydzień marzniemy w samochodzie na działce w oczekiwaniu na rzeczony PGE Obrót mający zdemontować licznik; jesteśmy umówieni między 15-tą a 17-tą. Po prawie 2h czekania przyjeżdża pan, demontuje liczni, każe coś podpisać i tyle. Stanu licznika brak, bo przecież kabel zdemontowany tydzieńwcześniej; po co tam marzneliśmy tyle czasu? Do tej pory się zastanawiam, ale pani w BOK twierdziła, że jesteśmy niezbędniprzy tej czynności. ehh.
Idziemy złożyć wnioski na prąd budowlany i docelowy. Pani przyjmująca wnioski; jest zdziwiona, że mamy 2 wnioski zamiast jednego; chociaż ostanim razem odbyliśmy pyskówkę z jej kolegą i nią samą, odnośnie niemożności złożenia wniosku przy istniejącym teoretycznie przyłączu i to jej kolega kazał nam składać 2 wnioski, oddzielnie na prąd budowlany (tzw. prowizorka napowietrzna) i docelowe złącze kablowe. Teraz pani twierdzi, że można złożyc to na jednym wniosku. Nadążacie? Szczęśliwie pani daje radę wklepać 2 wnioski w nowy system komputerowy jakim dysponują od nowego roku i pełni obaw oddalamy się z biura. Mamy cichą nadzieję, że to już nas prawie ostatni kontakt z PGE.
Po około miesiącu przychodzi informacja o gotowych do odbioru warunkach przyłacza. Oczywiście jest niespodzianka. W formularzu podaje się planowaną datę rozpoczęcia poboru energii elektrycznej. Składaliśmy jakoś na sierpień 2018. PGE wydało decyzję o warunkach 3-go lutego i policzyło sobie od tej daty 12m-cy na realizację przyłącza. Czyli do 3-go lutego 2018 musimy mieć naszą część przyłącza inaczej będą kary umowne.Infolinia, twierdzi, że można później spisać jakiś aneks, że tak właściwie to ich PGE Obrót ciśnie, czy jakoś tak, żeby wcześniej instalować, że ta kara to jest niewielka itp. Nie ogarniam tego! Po co mam podawać we wniosku datę jak i tak o dacie decyduje sobie PGE wybierając termin odpowiadający monopoliście? Niech mi to ktoś wyjaśni, proszę.
W przyszłym tygodniu chyba idziemy podpisać te umowy, bo jakiemamy wyjście...:(
W następnym odcinku przygody z Polską Spółką Gazownictwa;)