podobno mamy PnB
Dziś niespodziewanie zadzwonił nasz architekt adaptujący, z informacją, że nasze pozwolenie nabudowę zostało wydane jakiś miesiąc temu i urzędnicy nie wiedzą co mają dalej z tym zrobić!
ehhh...
Projekty i wniosek pojechaliśmy złożyć do starostwa 15-g0 marca. Na 10-tym piętrze zacnego budynku przy Sienkiewicza nie przywitano nas, jak to przystało na urzędników, z przesadną uprzejmością. Pani urzędniczka w Referacie Budownictwa łaskawie pozwoliła nam zostawić egzemplarze projektu budowlanego, ale wniosek kazała zwieźć na bodajże 8-me piętro do kancelarii starostwa. No ale zaraz, my nie wiemy czy mamy ten wniosek dobrze wypełniony... Pani zlitowała się widząc kobietę w zaawansowanej ciąży i wspólnymi siłami uzupełniliśmy wniosek. Niewiedzieć czemu w krótkiej rubryce "nazwa inwestycji" trzeba wymienić wszystkie instalacje zewnętrzne jakie bedą dotyczyły domu; jakby nie wystarczyło napisać budynek mieszkalny z instalacjami wg załączonego projektu budowlanego. Epopeja musi być na wniosku i basta:/
W oświadczeniu o posiadaniu prawa do nieruchomości też niezbędny jest numer ksiegi wieczystej, lub aktu notarialnego, chociaż w rubryczce wymagają: "tytuł, z którego wynika prawodo dysponowania wyżej wskazaną nieruchomością (w pkt 3) na celebudowlane: (przykładowo:własność, współwłasność, ograniczone prawo rzeczowe,użytkowanie wieczyste)"
Uzupełniliśmy, spytaliśmy się jeszcze jaki jest czas oczekiwania na decyzję: "mamy 65dni, i wiedzą państwo, teraz zaczyna się sezon, więc może być zarówno 3 tygodnie jak i kilka miesięcy jeśli będą jakieś braki w dokumentacji..." No nic, udajemy się złożyć wniosek do kancelarii...
Składamy; pieczątka z datą i podziękowanie; zaraz, a jakieś potwierdzenie? A mają państwo kopię wniosku? No żesz..., oczywiście zwykle chodzimy z kilkoma kopiami wniosków nie wpełni wypełnionych, ale tym razem zapomnieliśmy zabrać... łaskawie pani skserowała pierwszą stronę, ostemplowała i znów podziękowała.
I tak opuściliśmy urząd, znów w odczuciu totalnego sponiewierania:( Zobaczymy kiedy zadzwonią; ja mimo wszystko miałem przekonanie, że zajmie to góra 3-4 tygodnie.
Tyle, że urzędnicy nie dzwonią; nie dają też zadnych dyspozycji, czy mamy dzwonić się dowiadywać, i pod jaki ewentualnie numer.
No nic, trzeba bedzię na dniach znów tam podjechać i odciążyć biednych urzędników z dokumentacji, z którą nie wiedzą co zrobić...
ale póki co głowa zajęta innymi sprawami, gdyż 15-go kwietnia przyszła na świat nowa inwestorka:)
Budowa musi chwilkę poczekać, tym bardziej, że ekipa budowlana będzie dostępna dopiero bodajże w sierpniu:(